Ultranowoczesna technika wkradła się w świat transportu. Futurystyczne wizje powoli się spełniają, a bezzałogowe maszyny zaczynają przenikać do przemysłu. Czym będzie jednak autonomiczny transport – możliwością odpoczynku dla kierowców czy przyczyną zwolnienia ich z pracy?
Na czym polega autonomiczny transport? Najprościej ujmując, to transport z wykorzystaniem maszyn bezzałogowych. Niedawno pisaliśmy o możliwym wykorzystaniu dronów. Niektórzy wierzą również, że taka forma przeniesie się na drogi. I mają ku temu przesłanki.
Ciężarówki bez kierowcy
Samochody, które nie potrzebują kierowcy są testowane od wielu lat. Najpopularniejszym autem tego typu są pojazdy firmy Google. Testy nie wypadły jednak idealnie – samochód uczestniczył w wypadku śmiertelnym, a przez okres testów brał udział w czternastu kolizjach.
To nie ograniczyło jednak marzeń twórców. Co więcej – poszli o krok dalej. Tak wielkie koncerny jak Volvo czy Mercedes zaczęły testować autonomiczne ciężarówki, które nie potrzebują kierowcy. Przewóz ładunku ma być dzięki temu dużo bezpieczniejszy, szybszy i tańszy. Niektórzy producenci nie zdecydowali się na tak radykalne rozwiązania. Testują samochody, które będą prowadziły się same, ale kierowca ma kontrolować ich trasę – podobnie jak w przypadku autopilota w lotnictwie.
Oczywiście, z jednej strony taka wizja wzbudza zachwyt. Ciężarówki mają pojawiać się na długich i prostych trasach (np. drogach szybkiego ruchu). Kierowcy zawodowi będą kontrolować ruch miejski, podmiejski i regionalny. Wiadomo jednak, że nosi to ze sobą spore ryzyko.
Czy autonomiczny transport zmieni rynek?
Korzyści wynikające z tego, że autonomiczny transport wkrada się do przewozu są spore. Kierowcy nie będą ograniczeni ustawowym czasem pracy, nie będzie konieczności odbywania obowiązkowych przerw, a wydajność firmy może wzrosnąć kilkukrotnie. Nie ukrywajmy jednak, że ma też ogromne wady.
Po pierwsze – powoduje brak kontroli nad towarem. Kierowca (będący pracownikiem firmy) zna sytuację na drodze, może przypilnować towar i odpowiada za jego dostarczenie. Testy samochodów bezzałogowych potwierdziły, że nie są one bezawaryjne i ewentualne uszkodzenia przesyłek mogą obciążać bezpośrednio konta firm przewozowych.
Brak możliwości pracy na dalekich dystansach sprawi, że zawodowi i doświadczeni kierowcy stracą pracę. Opłacalność kursów na małych odcinkach jest dużo mniejsza, co będzie skutkowało ich przebranżowieniem. Amerykańscy specjaliści szacują, że pracę może stracić nawet 15% kierowców zawodowych.
Wizja daleka od wdrożenia
Oczywiście, powyższe przewidywania to tylko dywagacje i domysły. Choć szacuje się, że w ciągu 25 lat rynek przewozów zostanie opanowany przez autonomiczny transport, to do tego droga jest jeszcze daleka. Na razie nic nie wskazuje na to, że firmy będzie stać na wymianę taboru i specjalny sprzęt. Drugą kwestią jest zaufanie klienta. Nie każdy będzie chciał powierzać swoje towary firmom, które powierzają go autonomicznym pojazdom, bez kierowcy.
Wypada więc poczekać na rozwój tematu. Być może temat zacznie ewoluować, a kierowcy, przewoźnicy i naukowcy znajdą punkt wspólny w rozwoju autonomicznego transportu. Miejmy nadzieję, że ta technologia będzie działała wyłącznie dla dobra przewozu i klientów.
Brak komentarzy