Przez długi czas trwała batalia producentów i importerów o zdjęcie ceł na rowery produkcji chińskiej. Niedawno debatowała na ten temat Komisja Europejska, która badała zasadność takich opłat. Efekt? Cło antydumpingowe urzędnicy przedłużyli na kolejne 5 lat.
Chińskie rowery są coraz większą konkurencją dla producentów europejskich, a wiele krajów opiera swoją produkcję właśnie na tych jednośladach (w tej grupie jest m.in. Holandia, ale też Polska produkuje ich coraz więcej). Batalia była więc spora i obydwie strony miały swoje argumenty.
Cło antydumpingowe na rowery. Dlaczego?
Przyjrzyjmy się powodom, dla których wprowadzono cła. Te na towary chińskie (w tym przypadku rowery) nazywamy antydumpingowymi. Wszystko dlatego, że ich wprowadzenie ma wyrównać ceny towaru sprowadzonego z Azji z tym, który przygotowują producenci w krajach Unii Europejskiej.
Ich nominalna cena jest niższa, ale nie wynika to już wcale z niższej jakości produktu. Koszt wytworzenia jednej sztuki jest nieporównywalnie niższy niż w krajach wspólnoty, a coraz niższe ceny transportu (spowodowane jego rozwojem i nowymi drogami komunikacyjnymi, np. związanymi ze świetnym połączeniem Chin z Singapurem i później z Europą) powodują, że ich import jest bardzo opłacalny.
Średnio podoba to się jednak producentom, którzy chcą równych szans. Domagają się interwencji ze strony Unii Europejskiej, która ma możliwość regulowania cłami. W jaki sposób? Tak, aby towary sprowadzane z innych krajów (w tym przypadku Chin) były na podobnym poziomie jak te, które tworzą firmy z krajów unijnych. Stąd właśnie urzędnicy wprowadzili cła antydumpingowe na rowery.
Komisja się zastanawiała
W opinii unijnych ekspertów, koszt produkcji rowerów wypaczył się dotacjami i subwencjami. Brak cła mógłby spowodować zalanie rynku jednośladami pochodzącymi z Państwa Środka. Cła antydumpingowe zostały więc przedłużone o kolejne 5 lat. Teraz pałeczka jest w rękach rządów krajów wspólnoty. Tylko one mogą zakwestionować decyzję Komisji Europejskiej.
Cła stosuje się od 1993 roku. Aktualnie wynoszą one 48,5 procenta. Unia wprowadziła też cło na rowery elektryczne, które od lat są coraz popularniejsze wśród Europejczyków (prawie 80 procent). Warto zaznaczyć, że nie tylko chińskie rowery musiały zostać obłożone cłem. Dotyczą one również produktów z m.in. Indii, Indonezji, Pakistanu i Sri Lanki.
Dane pokazują, że kupujemy ogromną liczbę rowerów. Rocznie w Europie sprzedaje się około 18 milionów sztuk. Z tego 10 milionów to produkcja rodzima, najczęściej z kraju klienta. Komisja Europejska podkreśliła, że choć import z Chin to zaledwie 4 procent aktualnego rynku, to azjatyckie państwo ma możliwości produkcyjne, które wyprodukowałoby kolejne 37 milionów egzemplarzy. To spowodowałoby zalanie Europy.
Zaznaczmy na koniec, że Chińczycy traktują produkcję rowerów priorytetowo. Planują, że w ich 5-letnim planie rozwoju sprzedaż jednośladów będzie jednym z głównych sektorów działalności.