Na stronie Komisji Europejskiej, czyli struktury, będącej de facto władzą wykonawczą UE, stoi jak byk: „W strategicznym interesie Unii Europejskiej leży nieustanne rozwijanie żeglugi bliskiego zasięgu, tzw. Short sea shipping”. I to jest pierwsza dobra wiadomość dla tej części branży handlu, która wyspecjalizowała się w tego typu przewozach. A druga w tym kontekście? Lwi fragment polskiego eksportu – prawie 80 procent! – trafia właśnie na rynek unijny.
Jeszcze w większości drogą lądową. Ciężarówki z załadowanymi kontenerami przemierzają Stary Kontynent wzdłuż i wszerz. Głównym partnerem handlowym naszego kraju od dawien dawna pozostają sąsiedzi zza zachodniej granicy i w tym przypadku short sea shipping pewnie trudno uznać za opłacalną ze względu na bliską odległość, ale już przy rozwijaniu relacji biznesowych z dalej położonymi krajami wspólnoty, prawdopodobnie eksporterzy i importerzy coraz chętniej będą decydowali się przewieźć swoje towary morzem zamiast tłuc się tysiące kilometrów po drogach. Skąd to przeświadczenie? Po pierwsze: wspomniane na wstępie strategiczne podejście Brukseli.
- short sea shipping, czyli żegluga bliskiego zasięgu, ma do 2050 roku odegrać znaczącą rolę w redukcji gazów cieplarnianych o 60 procent,
- ta gałąź transportu wpisuje się w założenia unijnej Białej Księgi, która państwa członkowskie obliguje do tego, by najpóźniej do 2030 roku co najmniej 30 trzecią część przewozów przenieść z dróg na bardziej przyjazne środowisku środki
transportu;
Po drugie: względy – nazwijmy je – społeczno-ekonomiczne (szerzej pisaliśmy o tym w Co lepsze: transport drogowy czy transport morski?), tzn.:
- prawdopodobnie mniejszy koszt jednostkowy przewożonego statkiem kontenera
- większe bezpieczeństwo ładunków w kontenerach, przewożonych drogą morską
- zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, inaczej rzecz ujmując: ekologia, głupcze!
Można rzec, że historia zatoczy koło. Kiedy nie znano samochodów, podstawę handlu zagranicznego stanowił transport morski. A że nie znano jeszcze zaoceanicznych lądów, to odbywał się on między krajami i miastami w obrębie dzisiejszej Unii Europejskiej. Przykład? Związek Miast Hanzeatyckich, wśród nich między innymi Gdańsk, które swój dobrobyt zbudowały na rozwijaniu handlu z Francją, Wielką Brytanią, Niderlandami czy krajami Półwyspu Iberyjskiego.
Przeczytaj także: Eksport short sea shipping.
Brak komentarzy