CETA budzi kontrowersje jeszcze przed podpisaniem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przedsiębiorcy mogą zacierać ręce, ale każdy kij ma dwa końce. Umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Krajem Klonowego Liścia powinna wpłynąć na eksport do Kanady i wymianę gospodarczą w ogóle. Tak przynajmniej chcą to widzieć orędownicy porozumienia, czyli ekonomiści (zwykle ci jakoś związani z decydentami) i politycy.
No bo tak – spójrzmy. Z jednej strony entuzjastyczne głosy, wskazujące, że aż 98 proc. całej wymiany handlowej zostanie uwolnione od ograniczeń celnych, w tym lwia część produkcji rolnej. Przed eksporterami kreśli się świetlane perspektywy: że liberalizacja rynków, że znikną bariery pozataryfowe, etc. Głupi by się nie cieszył. Bo przecież powinno się to przełożyć na dynamikę wywozu naszych wyrobów za Atlantyk. Mało tego, sama Komisja Europejska na swojej witrynie internetowej gwarantuje wręcz, że „umowa zapewni unijnym przedsiębiorstwom więcej atrakcyjnych możliwości prowadzenia działalności gospodarczej w Kanadzie, a także przyczyni się do tworzenia miejsc pracy w Europie„.
Brzmi obiecująco, ale nie wszyscy dają wiarę tym zapewnieniom. Chyba rzeczywiście coś jest na rzeczy, bo, mimo, że negocjacje toczyły się przez pięć lat, a kształt wynegocjowanego porozumienia ustalono już w 2014 roku, to mało kto zna jego zapisy. Nie dość, że nie konsultowano ich z organizacjami pozarządowymi, to na dodatek, decydenci niespecjalnie kwapią się, by je ujawnić.
Obawy dotyczą głównie standardów bezpieczeństwa żywności, które na wyższym poziomie funkcjonują w Europie czy żywności genetycznie modyfikowanej, która ponoć ma zalać europejski rynek. W Kanadzie już do sprzedaży trafił łososie GMO i jabłka GMO. Zwłaszcza zniesienie cła w przypadku owoców mocno może nadwątlić kieszenie polskich sadowników – najpotężniejszych na Starym Kontynencie.
Nie da się wykluczyć, że mimo wszystkich zastrzeżeń, po zniesieniu ceł – globalnie – polski eksport do Kanady przyspieszy (o tym wątku pisaliśmy w Eksport do Kanady: są nawet statki. Jednak kiedy czytam opinie ekspertów z Centrum im. Adama Smitha o tym, że dokument składający się z tysiąca kilkuset stron, wypełnionych przepisami, nie może sprzyjać rozwojowi wolnego handlu, a negocjatorzy CETA jak diabeł święconej wody unikają jej ujawnienia, to włącza się sygnał ostrzegawczy. Bez względu na to, jakie będą losy nieszczęsnego porozumienia, SEAOO.COM nie rezygnuje z organizacji przewozu towarów do Kraju Klonowego Liścia.
Wyceń eksport do Kanady:
Brak komentarzy