Kolejne cła nałożył prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump na produkty pochodzące z Chin. W ten sposób przedłużył trwającą od kilku miesięcy wojnę handlową pomiędzy jednymi z największych gospodarek na świecie.
Nałożone przez prezydenta cła to konsekwencja braku postępu w negocjacjach gospodarczych, prowadzonych z powodu wojny gospodarczej jaką prowadzą obydwa państwa. USA zarzucają Chinom manipulację przy kursach walut, szpiegostwo gospodarcze (w co zamieszany miał być m.in. koncern Huawei) oraz nieuczciwą walkę z zagraniczną konkurencją. Chińczycy twierdzą, że wszystkie zarzuty są wyssane z palca i odbijają pałeczkę.
Wydawało się, że trwające negocjacje zakończą ten szkodliwy dla światowej gospodarki impas, ale na razie utknęły w martwym punkcie. Przez to rozpoczął się kolejny wyścig na nakładane cła. Czym teraz zaskoczyło USA i Chiny?
Cła za 200 miliardów dolarów
10 maja 2019 roku prezydent Donald Trump zdecydował, że Stany Zjednoczone nałożą cła na pozostałe towary z Chin. Produkty, które zostają objęte stawką karną 25 procent (wcześniej było to 10 procent) to wytwory chińskiej technologii, którą największa gospodarka w Azji promuje ostatnio na całym świecie. Wśród nich znajdziemy telefony komórkowe, podzespoły komputerowe, ale również inne: akcesoria samochodowe, meble, RTV i AGD.
W uzasadnieniu prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że Chiny chciały renegocjować negocjowaną od kilku miesięcy umowę dotyczącą relacji handlowych tych dwóch krajów. Światowe media podawały, że porozumienie miało zostać podpisane podczas wizyty wicepremiera Państwa Środka w USA. Wiemy już, że w tym momencie do tego nie dojdzie.
Chińczycy nie mają zamiaru zostawić decyzji USA bez reakcji. Prawdopodobne jest nałożenie cła odwetowego. Analitycy twierdzą, że jest szansa na uratowanie sytuacji. Co musi się stać,
aby karne cła zostały odwieszone?
Jest furtka i nadzieja
Cła będą wprowadzane na produkty, które opuściły porty w Chinach do północy, 10 maja. Takie rozwiązanie sprawia, że utworzy się czas buforowy, mogący unormować sytuację polityczno-gospodarczą. Swoiste okno przejściowe może potrwać nawet kilka tygodni (czas zanim towary z Chin przejdą odprawę celną). W opinii ekspertów to „odliczanie” jest zagrywką zamierzoną, mającą wywrzeć presję na Pekinie i powodującą, że na aktualnym impasie nikt nie straci. Inwestorzy nie stracą przez ten czas centa, a cła będą „symboliczne”.
Przedsiębiorcy chińscy oczekują, że w niedługim czasie wojna handlowa się zakończy. Przez zamieszanie tracą setki milionów dolarów. Podobnie jest z całą gospodarką kraju ze stolicą w
Pekinie. Dla Chin USA to jeden z największych partnerów handlowych. Oczywiście, kij ma dwa końce i z takiego obrotu sprawy średnio zadowoleni są konsumenci w Stanach Zjednoczonych. Wojna na cła ma też wpływ na światową gospodarkę, ceny paliw i portfele – nie tylko odbiorców w Azji i Ameryce.
Trzeba liczyć więc na zdrowy rozsądek polityków i dalszą współpracę partnerów handlowych. To jedyna szansa, żeby aktualna sytuacja nie odbiła się za bardzo na przedsiębiorcach i
konsumentach.
Brak komentarzy