Klocki Lego i bohaterowie kultowego serialu „Gang Olsena” – to pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi do głowy na myśl o duńskich hitach eksportowych. Ciekawe, jakie są skojarzenia Skandynawów, jeśli słyszą „eksport do Danii z Polski”?
Przyznam, że nie mam bladego pojęcia. Choć, jeśli sugerować się danymi, mówiącymi, że największy wartościowy udział w wywozie z Polski mają między innymi przekształtniki i wzbudniki (cokolwiek to jest), to można z góry założyć, że raczej importowane przez zimnokrwistych Duńczyków towary nie wzbudzają takich emocji jak choćby ich słynne klocki u nas.
Mimo braku spektakularnych zjawisk, istotne jest to, że eksport do Danii – według Portalu Promocji Eksportu – rośnie nieprzerwanie z każdym rokiem, począwszy od 2003. W 206 roku wyniósł 3,21 miliarda euro – o 6,3 punktu procentowego więcej niż w 2015. Co równie ważne, z każdym kolejnym rokiem bilans handlowy jest korzystny dla naszego kraju. Grubo ponad 3 miliardy to – wydaje mi się – całkiem nieźle, zważywszy na skromny potencjał demograficzny kraju Hamleta.
Co zatem powoduje, że naszym przedsiębiorcom wciąż, od wielu lat, przyrasta. W ocenie fachowców, na taki obrót spraw składa się kilka czynników:
- Korzystna, z punktu widzenia Duńczyków, cena oferowanych towarów do ich jakości;
- Przyzwoicie rozwinięta sieć szlaków transportowych, także via Niemcy;
- Stopień zamożności rodaków Hansa Christiana Andersena – dochód per capita to około 3000 euro 🙂
Naturalnie, przekształtniki i wzbudniki nie są jedyną pozycją w strukturze wywozu, choć pozycją znaczącą. Gdyby chcieć ująć to w pojemniejsze kategorie, to w 2016 roku ponad 1/3 wartości eksportu do Danii stanowiły produkty przemysłu maszynowego, a drugą lokatę pod tym względem zajęły artykuły rolno-spożywcze.
Eksport do Danii omawiamy jako trzeci temat wymiany handlowej Polski z krajami skandynawskimi: po Finlandii (vide: Eksport do Finlandii: towary najbardziej „chodliwe”) i Szwecji (Kierunek Skandynawia: eksport do Szwecji).
Przyglądając się zatem dynamice i potencjałowi relacji z Danią, hamletyzowanie w stylu „wejść albo nie wejść (na rynek duński)” nie powinno być dylematem dla polskich eksporterów 🙂
Brak komentarzy