Producenci luksusu „made in Poland”, polski przemysł jachtowy podbija świat, rodzimi przedsiębiorcy to absolutny top – od kilku lat słyszymy peany o innowacyjności i dynamizmie stoczni, tworzących jachty i łodzie motorowe dla obrzydliwie bogatych. Tyle tylko, że zwykle chodziło o małe jednostki: o długości do 9 metrów (patrz wpis: Eksport jachtów – kupują Niemcy, Skandynawowie i… szejkowie). Teraz przełom nastąpił w wyższej kategorii. Choć nie zmienia się jedno – tak czy owak zdecydowana większość produkcji w tej branży wędruje na eksport.
Duże stocznie jachtowe, produkujące w Polsce, można policzyć na palcach jednej ręki. Ale! Po pierwsze primo: każda z nich stawia na inną specjalizację – jedni na jachty motorowe, drudzy – na katamarany, jeszcze inni – na bogate wyposażenie…. Po drugie primo: stanowią absolutną światową ekstraklasę, po trzecie primo: w przeciwieństwie do wielu innych sektorów – stale inwestują w nowatorskie technologie i nowoczesny dizajn.
Dlaczego o budowie jachtów luksusowych piszę właśnie teraz, skoro ich eksport na Zachód, do Chin, krajów arabskich i USA na fali wznoszącej znajduje się od dawna? Ano dlatego, że położono kolejny kamień milowy w rozwoju branży.
Gdańska stocznia Conrad obwieściła wszem i wobec, że w kwietniu zwoduje ponad 40-metrowy jacht dla zagranicznego klienta. I co z tego – zapyta ktoś. A bo to pierwsza taka jednostka? Właśnie pierwsza! Pierwsza wykonana w pełni, w całości wraz z bogatym wyposażeniem przez polskiego producenta – od deski kreślarskiej, przez technologię, dizajn – nota bene! podobno wystrój wnętrza pochodzi z najbardziej wziętych domów dizajnerskich Paryża, Londynu i Mediolanu – aż po wykonawstwo. Uff, boje się nawet myśleć, jaki musiał być koszt takiego cacka… 😉
Swoją drogą, patrząc z boku, odnosi się wrażenie, że specyfika branży musi wiązać się ze swego rodzaju wyścigiem zbrojeń. Jak nie jesteś innowacyjny – wypadasz z rynku. Rynku, który w Polsce (chodzi, oczywiście, o wartość produkcji) szacuje się już na około półtora miliarda złotych. Blisko 90 procent trafia na eksport. No, ale skoro jacht potrafi kosztować kilkanaście milionów euro, to można sobie tylko wyobrazić z jakich materiałów go wykonano i co jest w jego wnętrzu.
Brak komentarzy