Dzisiejszym wpisem chciałbym rozpocząć cykl artykułów dotyczących zagrożeń, jakie czyhają na nieświadomych klientów. W poprzednich wpisach wychwalałem Internet jako narzędzie wspomagające biznes importera, ale muszę również pokazać drugą stronę medalu, czyli zagrożenia jakie wynikają z nierozważnego używania „narzędzi”.
Sytuacja opisana poniżej wydarzyła się naprawdę…
Chińskie Allegro czyli Alibaba to chyba największy w internecie zbiór towarów, sprzedawców, handlarzy ale także – jak pokazuje poniższa historyjka – oszustów
Klient kupił u pośrednika handlowego znalezionego na Alibabie kontener ładunku – dla potrzeb opowieści powiedzmy, że przędzy. Przędza ta była sprzedawana trochę poniżej ceny rynkowej co spowodowało nagły dopływ adrenaliny u odbiorcy, który już liczył „zarobione” pieniądze. Klient zapłacił fakturę (27 tys. USD), handlarz wysłał towar na warunkach Incoterms CIF Gdynia – co oznacza, że zapłacił fracht łaskawca ;-).
Kontener doszedł do Polski, procedurą dopuszczenia do obrotu zajmował się jeden z największych polskich spedytorów – a przynajmniej ten z najdłuższa historią… Kontener z ładunkiem został odprawiony we wnioskowanej procedurze – czyli dopuszczenia do obrotu – bez weryfikacji i pojechał do klienta na rozładunek. Nie muszę mówić, że przed zwolnieniem kontenera z towarem spod dozoru celnego klient musiał uiścić należności celno-podatkowe w kwocie około 20 tys. PLN
Jak wielkie było zdziwienie klienta, który po otwarciu kontenera (plomba nienaruszona) zamiast swojej zamówionej przędzy zobaczył kontener wypełniony kartonami z PIASKIEM!!
Klient oczywiście zawiadomił swojego dostawcę / handlarza / oszusta (*) o zaistniałej sytuacji, ale nie będę jakoś specjalnie odkrywczy jeśli powiem, że dostawca oszust wypiął się na klienta czterema literami i urwał kontakt. Klient zgłosił sprawę Policji, prokuraturze i Bóg wie komu jeszcze, ale to że nic nie wskórał to również nie jest jakoś specjalnie odkrywcze…
Jak pokazuje powyższy opis sytuacji import z Chin jest czasami obarczony dużym ryzykiem, i trzeba mieć naprawdę sprawdzonego partnera / dostawcę po tamtej stronie, aby import towarów przebiegł sprawnie i „bez zająknięcia”.
Nie da się tutaj również nie docenić roli spedytora który zajmuje się całą aranżacją procesu przewozu, bez względu czy to transport morski drobnicy czy tez kontenera. „Tanio z Chin” w rezultacie nie zawsze okazuje się tym czy wydawać się mogło przy zakupie… Przypuszczam, że dla tego klienta była to najdroższa „przędza” jaka kupił gdziekolwiek i kiedykolwiek…
Swoją drogą wydając w ciemno 27 tys USD i nie zatrudnić firmy która mogłaby zweryfikować kontrahenta – taka usługa kosztuje max 300 USD – to naprawdę jest duża sztuka…
(*) niepotrzebne skreśl…
ps. zachęcam do korzystania z naszego serwisu SEAOO.com, gdzie można wycenić m.in. import z Chin:
Brak komentarzy