Już niedługo Parlament Europejski będzie zajmował się zbiorem dyrektyw, które mogą znacznie ograniczyć naszą zdolność transportową i siłę polskich firm przewozowych. Pakiet mobilności wzbudza kontrowersje od samego początku gdy tylko pojawił się na obradach.
Polska od początku utrzymuje, że wprowadzenie zmian jakie proponuje pakiet mobilności jest ograniczeniem konkurencji i ogromnym uderzeniem w nasze firmy. Parlament Europejski odrzucił już wprawdzie dwie propozycje zmian w transporcie ale na tapecie pozostała jeszcze trzecia. Bardzo groźna dla przedsiębiorców z naszego kraju.
Co może wprowadzić pakiet mobilności?
Wiadomo, że pakiet mobilności nie będzie wprowadzał kwestii pracowników delegowanych. Destrukcyjna dla krajowego transportu zmiana została odrzucona dość jednoznacznie. Za Polską wstawiły się jeszcze inne kraje wschodniej Europy, które również bazują na silnym transporcie drogowym. O wprowadzenie pracowników delegowanych bardzo apelowali Niemcy ale ich wysiłek (na szczęście dla polskiego transportu) spełzł na niczym. Odrzucono też propozycję zakazu odpoczynku w kabinach samochodów na parkingach.
Nie oznacza to jednak, że pakiet mobilności przestał być groźny dla Polski. Jedną z proponowanych zmian jest ograniczony kabotaż. Ten jest już praktycznie przesądzony, ale jego zasady mogą być mniej lub bardziej destrukcyjne dla branży. Najbardziej niekorzystna jest propozycja Ismaila Ertuga. Niemiecki eurodeputowany chce m.in. żeby raz na miesiąc (konkretnie na cztery tygodnie) firmy wykonywały załadunek i rozładunek towaru na terenie państwa w którym prowadzi działalność.
Byłaby to ogromna strata bo polskie firmy specjalizują się w kabotażowych przewozach wewnątrz Unii, korzystając z możliwości ciągłego wykonywania zlecenia.
Jakie są szanse, że pakiet zostanie odrzucony?
Okazuje się, że parlamentarzyści nie są przewidywalni. Specjaliści prognozują, że możliwy (chociaż mało prawdopodobny) jest nawet powrót odrzuconych już postulatów. Wprowadzenie zmian niemieckiego europosła to skrajny przypadek, ale inne pomysły też nie napawają optymizmem. Przewiduje się, że prawdopodobny jest upadek małych i średnich przedsiębiorstw oraz szukanie nowych miejsc do rejestrowania działalności. Taka sytuacja oznacza natomiast ograniczenie wpływów do polskiego budżetu.
Podczas głosowań najpewniejsza jest „wojna gospodarcza” pomiędzy krajami zachodu i wschodu. Tak naprawdę te dwie części Europy prowadzą ze sobą ciągłą rywalizację na polu transportu drogowego. Pytanie jednak, czy „nowa Unia” okaże się na tyle silna, żeby odrzucić zmiany. Niektórzy parlamentarzyści chcą też, żeby głosowanie nad zmianami odbyło się już w nowej kadencji (być może bardziej pozytywnie nastawionej do polskich firm przewozowych). Na razie zapowiada się jednak, że polski rząd nie dał rady znaleźć sojuszników tak silnych, żeby zablokować wprowadzone poprawki.
Co jeżeli europarlament przegłosuje zmiany? Wtedy rozpocznie się proces negocjacji pomiędzy ciałami Rady Unii Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Ostateczny projekt zmian jakim jest pakiet mobilności może zostać wprowadzony w kwietniu.