Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale dobrze że się na horyzoncie pojawiła. Pierwszy od dziesiątek lat rejs kontenerowy barki ruszył z Gdańska do Warszawy. Po to, by – jak twierdzą jego inicjatorzy – udowodnić, że takie przedsięwzięcie, mimo dość karkołomnych warunków nawigacyjnych, jest możliwe nawet dzisiaj. Na długo przed planowanymi inwestycjami, które mają za zadanie udrożnić naszą kochaną Wisełkę dla żeglugi towarowej.
Na pokład barki, która wystartowała z Nabrzeża Ziółkowskiego w Gdańsku-Nowym Porcie u ujścia Martwej Wisły do morza, załadowano 20 kontenerów TEU. Co prawda pustych – wszak wyprawa ma charakter pokazowo-promocyjno-badawczy – ale jej organizatorzy tym się akurat nie przejmują. Główny ich, czyli samorządów wojewódzkich, cel to udowodnienie niedowiarkom, a pewnie protestującym ekologom również, że kontenerowy „spław” może się udać.
Na testową eskapadę załapali się naukowcy z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i ludzie z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Mają za zadanie identyfikować przeszkody nawigacyjne, utrudniające żeglugę. Są „uzbrojeni” w dwie sondy, zamocowane na relingach pchacza. Przed wypłynięciem zapytałem jedną z pań badaczek o zasadność argumentów obrońców przyrody, twierdzących, że budowa stopni wodnych na Dolnej Wiśle będzie oznaczała jej betonowanie, a co za tym idzie – degradację. Pani z przekąsem odpowiedziała, że owe obawy są bezzasadne, bo – jeśli stopnie powstaną – to z naturalnego budulca, czyli przede wszystkim z… ziemi. Tym, przyznam, mnie zaskoczyła :-).
W chwili, kiedy płodzę ten skromny tekścik, kontenerowy test odbywa się gdzieś w okolicach Torunia, a jego finał zaplanowano na piątek, 28 kwietnia. Nie mogę się doczekać wyników obserwacji zespołu badaczy dna. Czy przyniosą wiedzę o której nie mieliśmy pojęcia? A może ich rezultat będzie tak druzgocący, że decydenci złapią się za głowy i uznają, że jednak gra nie warta świeczki? (o tym, ile jest warta, była mowa m.in. w Rzeczny transport kontenerów).
Na razie wszyscy są jednomyślni: transport śródlądowy jest tańszy, ekologiczny i bezpieczny. A pochodną tej oceny jest niedawno ratyfikowana przez Polskę konwencja AGN, otwierająca drogę do pozyskania dużych środków na żeglugę.
Brak komentarzy