Olbrzymie cielsko kontenerowca, załadowanego w kilku warstwach kontenerami – dla mnie to zawsze widok urzekający, zapierający dech w piersiach, Zwłaszcza, kiedy człowiek postara się wysilić wyobraźnię i zdać sprawę, jak skomplikowaną logistyką i mechaniką precyzyjną musi się charakteryzować proces załadunku statku. A konsolidacja kontenera LCL? Stopień trudności i… odpowiedzialności równie karkołomny.
Ogarnąć rozumem cały proces od A do Z to już nie lada wyzwanie, a co dopiero zająć się organizacją konsolidacji kontenera LCL (less than container load – LCL/LCL). Jako laikowi nasuwa mi się myśl, że taki konsolidator ma nie tylko pełne ręce roboty i detali do dopięcia, ale i ponadgryzane zębami paznokcie w nerwowym oczekiwaniu na dostarczenie przesyłki do odbiorcy.
Dokonując konsolidacji powinien uwzględnić kilka okoliczności o charakterze proceduralnym. Przede wszystkim jego obowiązkiem jest odpowiednie posegregowanie, pogrupowanie przesyłek pod kątem ich rodzaju, charakteru, wymagań transportowych oraz możliwości ich łączenia w jednym kontenerze (np. towarów handlowych nie można umieszczać w tej samej jednostce, co mienie przesiedleńcze czy ładunki niebezpieczne).
Oprócz wykonania dokładnego planu sztauerskiego, czyli co i gdzie w kontenerze, konsolidujący kontener przewoźnik, sprawdza ile i czy to się w ogóle opłaca, czyli sporządza kalkulację frachtową. Różnorodność przewożonych ładunków sprawia, że nawet mała zmiana ich gabarytów może spowodować konieczność zmiany planu załadunku i uczynić całą operację nieopłacalną finansowo. Niesamowicie delikatna to więc materia.
Obliczając koszty konsolidacji konsolidator uwzględnia trzy czynniki:
- koszt formowania kontenera LCL
- koszt frachtu morskiego dla armatora
- koszt rozformowania kontenera
No dobrze, ale co dalej po załadowaniu towarów do kontenera?
Generalnie – z górki 😉 Otóż konsolidator może zabrać się do bukowania u armatora. Przewoźnik wystawia spedytorowi tzw. konosament oceaniczny (więcej: Konosament – morski list przewozowy), w którym ów figuruje jako załadowca (shipper), a jego agent w porcie wyładunku opisany zostaje jako odbiorca (consignee). Na podstawie tego dokumentu (tj. konosamentu oceanicznego) spedytor wszystkim właścicielom załadowanej do kontenera drobnicy wystawia konosamenty spedytorskie – ułatwiają one ich posiadaczom sprawny odbiór przesyłki w miejscu przeznaczenia.
Tak, w największym uproszczeniu, przedstawia się proces konsolidacji kontenera LCL. Niełatwy proces, który jednak dla SEAOO.COM nie stanowi tajemnicy 🙂
Źródło: Podręcznik spedytora, pod red. Danuty Marciniak-Neider i Janusza Neidera, Polska Izba Spedycji i Logistyki, Gdynia 2014
Pawle,
Teoria – teorią, a nie ma to jak zobaczyć i przeżyć cały proces 😉 Dzisiejszego ranka z Moniką pojechaliśmy na magazyn, celem skonsolidowania ładunku dla jednego z naszych klientów.
Aby przybliżyć trochę całą sprawę nakreślę krótki rys historyczny 😉
- 6 załadowców
- 9 palet o różnych wymiarach – nie tylko wysokości ale i podstawy
- 60 kartonów o różnych wymiarach
- kilkanaście rulonów
Podczas rekonesansu na magazynie na oko oceniliśmy, że tym ładunkiem da się wypełnić kontener 20′ – i taki też zamówiliśmy u przewoźnika.
Dzisiaj rano stawiliśmy się na magazynie, aby zobaczyć jak nasz załadunek przebiega. Ponieważ obraz robi dokładnie to co tysiąc słów, więc niech przemówią obrazy 😉
Pierwsza warstwa:
Druga warstwa:
Trzecia warstwa:
Czwarta warstwa:
Warstwa piąta i ostatnia:
Wygląda na to, że w 99% wypełniliśmy kontener 😉
Mieliśmy wprawdzie w jeden moment zawahania, bo miejsca w kontenerze ubywało baaardzo szybko 😉 ale całe szczęście udało się zrealizować założony plan konsolidacji załadunku w 100%!
Puzzle 3D i Tetris w jednym!
Po 45 minutach od rozpoczęcia załadunku kontener został zamknięty plombą i pojechał do portu…
Prawda, że fajnie ??
Interesuje Cię spedycja morska? Na tym blogu opisujemy także inne tematy poruszające szeroko to pojęcie.
Brak komentarzy