Jeden z największych serwisów kontenerowych świata, koreański Hanjin, tonie w długach i broni się przed upadłością. Dwa statki tego armatora zostały aresztowane, więc nic dziwnego, że ta informacja wprawiła w osłupienie i wywołała popłoch wśród tych, których kontenery/towary są transportowane przez Koreańczyków.
Hanjin, według danych Alphaliner, jest siódmą pod względem obrotów linia oceaniczną na świecie. Dlatego groźba upadku takiego giganta już mocno zatrząsła rynkiem kontenerowym. W Singapurze i Szanghaju dwa kontenerowce o łącznej pojemności blisko 18 tysięcy TEU aresztowano, a – jeśli wierzyć doniesieniom armatora – aż 68 spośród 141 jego jednostek nie może wejść do portów, co oznacza jedno: mnóstwo towarów nie zostanie rozładowanych o czasie i dostarczonych do miejsca przeznaczenia. Kontenerowce nie są wpuszczane w obawie, że Hanjin nie będzie w stanie uiścić należnych opłat portowych. Obawy nie są pozbawione podstaw, bowiem dług południowokoreańskiego kolosa szacuje się na blisko 4,5 miliarda dolarów!
Spedytorzy morscy tacy jak SEAOO.COM odbierają telefony od zaniepokojonych klientów, których przesyłki via kontenery idą z Azji do Europy. Ci, którzy obsługują nieszczęśników, bezradnie rozkładają ręce; inni – co bardziej zapobiegliwi, czując, co się święci – w porę przeładowali ładunki do innego armatora.
Jedni się martwią, inni zacierają ręce i pieją z zachwytu. Wypadnięcie z gry czołowego armatora, w sytuacji przeżywającego poważny kryzys rynku żeglugi kontenerowej, dla jego konkurentów oznacza obfite żniwa. Poziom stawek spotowych (umów krótkoterminowych) na trasie Azja – Europa wzrósł ostatnio aż o 20 procent. Dzięki temu mogą się choćby częściowo odkuć za niepowodzenia, wynikające z dekoniunktury w branży transportu morskiego.
Przypadek Hanjin Shipping – choć jego upadek nie jest jeszcze definitywnie przesądzony – może stanowić swoiste memento dla innych kontenerowych gigantów. Zadłużenie całego rynku sięga – bagatela! – 80 miliardów i żaden z dużych armatorów nie jest wolny od finansowych perturbacji. Czego dowodem, liczone w setkach procent, spadki zysków z działalności np. Maersk Line i w konsekwencji – solidne obniżki wartości tych spółek.
Pewne jest jedno: SEAOO.COM nie wycenia i nie realizuje zamówień na transport kontenerów południowokoreańskiego bankruta 😉
Brak komentarzy